Pejzaż nocnego nieba

Konkurs na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży, organizowany przez poznańskie Centrum Sztuki Dziecka, jest jednym z najcenniejszych źródeł najlepszych sztuk i najciekawszych nowych nazwisk dramatopisarzy tworzących dla młodszej widowni. W 2017 roku, w dwudziestej ósmej edycji Konkursu, I nagrodę zdobyła Katarzyna Mazur-Lejman i jej „Gwiezdnik”. W baśniowo-poetycko-magicznej oprawie autorka starała się podjąć szereg niełatwych, „fundamentalnych i odwiecznych” tematów, niezmiennie fascynujących młodszych i starszych. Poczynając od śmierci i przemijania, poprzez kruchość istnienia i jego sens oraz nieuchwytność cienkich granic oddzielających świat rzeczywisty od wyobrażonego, do pytań o to, kim jesteśmy – lista interesujących autorkę zagadnień zdecydowanie bardziej nasuwa na myśl podręcznik do historii filozofii, niż sztukę dla młodych widzów.

            I rzeczywiście, wydaje się, że kierowanie „Gwiezdnika” do rówieśnic i rówieśników sześcioletniej bohaterki Kiry, nie było najlepszym pomysłem. Sztuka, która rozpoczyna się od spotkania trzech gwiazd i strażnika baśniowych gwiezdnych opowieści (gaśni) z pogrążoną w smutku po śmierci babci Kirą, dość szybko rozpada się na szereg mniejszych, niepowiązanych ze sobą historii. Każda z tych historii chce być jednocześnie pewnego rodzaju nauką, przypowieścią, odpowiedzią na kolejne z egzystencjalnych pytań. Tyle, że Kira żadnych pytań nie zadaje. Słucha co prawda baśni opowiadanych przez dziwnego przybysza z nocnego nieba (autorka zresztą mało konsekwentnie nazywa go raz Gwiezdnikiem, raz Strażnikiem Gwiezdnika – księgi, w której „zapisuje” historie gwiazd). Ale trudno pozbyć się wrażenia, że pogrążonej w żałobie sześciolatce znacznie bardziej od niezwykle smutnej opowieści o kruchości istnienia i o tym, że sama może w pewnym momencie przemienić się w kosmiczny kurz (stając się tym samym częścią wszechświata), przydałoby się po prostu towarzystwo. Odrobina ciepła, miłości i otuchy. Oraz nadziei, która w „Gwiezdniku” ginie w wszechogarniającym smutku i mroku nocnego nieba.

            Rzeszowska prapremiera sztuki w reżyserii Janusza Ryl-Krystianowskiego toczy się w sennej ciemności. Czarna scena, czarne kostiumy większości postaci, czarne rekwizyty. I tylko gdzieniegdzie, przede wszystkim podczas rozgrywających się w planie magicznym gaśni, pojawiają się jaśniejsze akcenty. Autorka scenografii, Julia Skuratova, dość wyraźnie starała się oddzielić te dwa plany: rzeczywistego, pogrążonego w mroku dachu, na którym spotykamy Kirę i nierzeczywistego świata utkanego ze słów wypowiedzianych przez gwiazdy. Ten ostatni, budowany przy pomocy lalek, jest jednak niczym migoczące na niebie narratorki: rozświetla się na chwile, ale równie szybko gaśnie. Zdaje się wyznaczać drogę, którą Kira mogłaby przejść przez otaczającą ją ciemność, ale światło jest odległe i niedające ciepła. W efekcie dość trudno znaleźć w gaśniach pocieszenie czy wsparcie. I jeszcze trudniej zrozumieć otwarte i dość nieoczekiwane zakończenie, w którym od Kiry odchodzi Strażnik Gwiezdnika, jedyna osoba, która chciała z nią rozmawiać na „trudne tematy”, a ona sama zostaje wyznaczona do przejęcia jego roli. Roli, której znaczenia dla małej dziewczynki i jej przyszłości, możemy się tylko domyślać.

            Autorka sztuki, w rozmowach przed rzeszowską prapremierą, podkreślała, że dzieci chętnie, z niezwykłą uwagą i wrażliwością, chcą i potrafią dyskutować na trudne tematy. Trzeba tylko dać im szansę, przestrzeń, w której byłyby wysłuchane i potraktowane odpowiednio poważnie i dorośle. Tradycja podejmowania tematów związanych ze śmiercią, przemijaniem czy kruchością egzystencji jest jednak dość długa w polskiej, europejskiej czy światowej literaturze przeznaczonej dla dzieci. Bardzo często tematy te powiązane są z magią i baśniowością gwiazd czy odległych planet. Wędrówka Małego Księcia jest chyba jednym z najszybciej nasuwających się przykładów. A z polskich scen chociażby „Babcia mówi pa pa” Agaty Biziuk i Agnieszki Makowskiej czy „Pod-grzybek” Marty Guśniowskiej. O śmierci i przemijaniu te teksty mówią w sposób niepozbawiony wrażliwości i ciepła, dodając najmłodszym widzom otuchy i odwagi. Pokazują, że rozmowa o sensie istnienia nie musi być prowadzona w atmosferze mroku i smutku, że dyskusję o kształcie świata i naszej w nim roli można poprowadzić z uśmiechem i przymrużeniem oka.

Oczywiście można by się zastanowić dlaczego Katarzyna Mazur-Lejman, mająca przecież doświadczenie w pracy z dziećmi, zdecydowała się na tak smutno-depresyjną tonację. Czyżby współczesne dzieci właśnie w taki sposób postrzegały świat? Czyżby rosło pokolenie pozbawione miłości i ciepła ze strony wiecznie nieobecnych rodziców, swoje smutki i egzystencjalne lęki kierujące w stronę milczących i odległych gwiazd? Miejmy nadzieję, że Kira w roli Strażnika Gwiezdnika, w której widzimy ją w ostatniej odsłonie sztuki, nie tylko będzie słuchać smutnych opowieści, którymi wypełniony jest Wszechświat, ale też nauczy się czerpać radość i odnajdywać szczęście podczas czekających ją przygód.

Andrzej Lis

Katarzyna Mazur–Lejman GWIEZDNIK. Reżyseria: Janusz Ryl–Krystianowski; scenografia: Julia Skuratova; muzyka: Robert Łuczak; ruch sceniczny: Magdalena Widłak. Prapremiera w Teatrze Maska w Rzeszowie 8 kwietnia 2018.